Czytając po raz pierwszy o czym jest książka ,,System Victorii" pomyślałam, że będzie to lekka książka, z odrobiną pikanterii. Pragnąc doznać relaksu zaczęłam ją czytać. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłam zaskoczona. Widziałam już, że bardzo się pomyliłam oceniając treść książki. Pozycja ta w ogóle nie należy do łatwych i przyjemnych, a treść książki w cale nie skupia się jedynie na relacji Davida i Victorii.
Zanim pojawi się możliwość poznania jakichkolwiek relacji, które połączyły Davida i Victorię, dowiaduje się o życiu Davida. Pierwsze kilkadziesiąt stron to życiorys bohatera. Dowiadujemy się o nim chyba wszystkiego, co można się dowiedzieć o człowieku. Przez ten czas, podczas którego dowiadywałam się o życiu Davida zapominałam, że w późniejszym życiu ma się poddać romansowi, co niby miało być główną treścią tej książki.
,,System Victorii" nie czytało mi się lekko. Na początku nie dałam rady w ogóle jej czytać bez przystanków. Dopiero po pewnym czasie zaciekawiła mnie na tyle, że oddałam się lekturze i mogłam czytać strona po stornie. Bywały momenty, gdy mnie nudziła. Czytanie kilka stron o jakieś sprawie dotyczącej pracy Davida było po prostu nudne. Jednak odkrywanie tajemnic życia Victorii i Davida przynosiło ze sobą niesamowite odczucia. Zagłębianie się w ich sekrety, powody, jakie doprowadziły do obecnego stanu rzeczy bardzo mnie ciekawiły i sprawiały, że miałam chęć czytać kolejne strony książki. Końcówka książki mnie zaszokowała, jak i lekko przeraziła, jednak moim zdaniem był to najlepszy moment w książce.