Twórczość pani Erici Spindler polubiłam od pierwszej przeczytanej jej książki. Czytanie każdej kolejnej pozycji było dla mnie niesamowitą przygodą. W każdej z nich znajdowałam coś, co mi się niezmiernie podobało. Nic dziwnego, że po kolejne książki tej pisarki sięgałam automatycznie, bez czytania o czym dana pozycja będzie. Wiedziałam, że tak czy inaczej na pewno mi się spodoba. Z książką ,,Stan zagrożenia" nie mogło być inaczej.
Jak już wspomniałam w książkach Spindler jest zawsze coś, co mi się bardzo podoba. Co to było w książce ,,Stan zagrożenia"? Bez namysłu odpowiadam, że bohaterowie. Każdy z nich był inny. Przedstawiał inne osobowości. Jednak wszyscy byli fenomenalni. Wciągnęłam się w poznawanie psychiki młodej dziewczyny, która postanowiła oddać swoje dziecko i poddać się swojej obsesji, jaką była uwiedzenie Richarda. Przyglądanie się matce, która adoptowała dziecko w cale nie było nudne. Interesującą postacią również był morderca. Psychopatyczny mężczyzna, który sprawił, że w książce pojawiały się chwile napięcia, nic wtedy już nie było takie pewne. Z ciekawością poznawałam życie wszystkich bohaterów, bo każde z nich było wyjątkowe. Z chęcią poznawałam zakamarki ich psychiki.
Podczas czytania książki ,,Stan zagrożenia" targały mną przeróżne emocje. Nie jest to zwyczajny kryminał. Spindler umieściła w nich bohaterów, którzy sprawiają, że człowiekiem targają różne myśli. John i Julianna to postacie, które sprawią, że czytelnik może się przerazić. Życie tej młodej dziewczyny, jakie zgotował dla nie John, nie było usłane kwiatami. ,,Stan zagrożenia" potrafi przerazić, przestraszyć, jak i maksymalnie wciągnąć czytelnika w swój świat. Polecam!