,,Szukając Alaski" nie była pierwszą książką Johna Greena, jaką miałam okazję przeczytać, lecz drugą. Twórczość tego autora poznałam dzięki książce ,,Gwiazd naszych wina". Była to pozycja bardzo wychwalana i byłam jej ciekawa, miałam wobec niej nawet pewne wymagania. Muszę przyznać, że ta książka mnie odrobinę zawiodła. Spodziewałam się, że będzie lepsza. Próbowałam się jednakże nie zrazić do książek pana Greena i spróbować przeczytać inne. Tak też w moje ręce wpadła książka ,,Szukają Alaski".
Książka ,,Szukając Alaski" przez pewien niekrótki okres czasu stała u mnie na półce. Jednak jestem już po lekturze. Jak poszło mi czytanie tym razem książki pana Greena? Zdecydowanie lepiej. ,,Szukając Alaski" bardziej mi się spodobała niż ,,Gwiazd naszych wina". Choć nie wiem czy w przypadku tej pozycji można powiedzieć, że się podoba. Książka mną na pewno bardziej wstrząsnęła, zaszokowała. Postać tytułowej Alaski okazała się być dla mnie niezwykle ciekawa i z chęcią poznawałam zakamarki jej psychiki, jakie udało się odszyfrować dla jej przyjaciół.
Książka ,,Szukając Alaski" oprócz tego, że mi się spodobała, zmusiła mnie do refleksji, zastanawiania się. Pomimo tego, że znalazłam w niej kilka wad, to jestem pod wrażeniem całej historii. Kiedy zaczęłam czytać tę książkę trudno było mi się wciągnąć. Czułam pewną odpychającą siłę, jednak postanowiłam się nie poddawać i brnąć dalej. Nawet nie zauważyłam, kiedy ten opór minął, a czytanie książki stało się rzeczą przyjemną, musiało więc to nastąpić szybko. Moim skromnym zdaniem wydarzenia mogłyby być trochę bardziej zwięzłe. Zwłaszcza pod koniec książki odczuwałam za dużą rozwlekłość wydarzeń. Miałam wrażenie, jakby autor na siłę dodawał jakieś wydarzenia, aby wydłużyć moment, w którym poda ostateczne rozwiązanie pewnej sprawy, które ja, jako uważny czytelnik znałam od pewnego już czasu.
Mimo wszystko książkę ,,Szukając Alaski" czyta się szybko, potrafiła mnie ona zaszokować, więc z pełną odpowiedzialnością polecam jej przeczytanie.