Rzadko sięgam po książki, których wydarzenia są osadzone w przeszłości. Zazwyczaj po prostu nie przypadają mi one do gustu. Jednak nie raz znalazłam pozycje, którą polubiłam. W wyjątkowych sytuacjach nawet całą serię. ,,Kroniki rodu Lacey" mają coś w sobie, że lubię wracać do tego świata. Tym razem miałam okazję przeczytać trzecia część, czyli ,,Gra o miłość".
Poznałam już historie miłosne hrabiego Willa i jego brata Jamesa w poprzednich częściach serii, tym razem autorka zaprezentowała nam losy nieślubnego syna zmarłego hrabiego Laceya, Kita. Dzieje Kita okazały się niezwykle ciekawe. Już od pierwszych stron polubiłam bohaterów i wsiąknęłam w czytanie. Poznawanie tej historii sprawiało mi prawdziwą radość, mimo że wiedziałam jak się ona skończy. Kto by się spodziewał czegoś innego niż happy endu?
Po przeczytanie ,,Gry o miłość" brakuje mi tylko poznania historii miłosnej czwartego brata, dla którego w głowie stworzyłam własną historię. Raczej takowa się nie pojawi, gdyż seria jest tytułowana jako trylogia, lecz z chęcią jeszcze raz zanurzyłabym się w świecie stworzonym przez panią Edwards. Z każdą z książek pani Edwards spędza się miły wieczór. Są to historie, które czyta się szybko i z pragnieniem, aby kochanków połączyła wspólna, szczęśliwa droga. Gorąco polecam zapoznanie się z książką ,,Gra o miłość"!