Nazwa książki ,,Pollyanna" niejednokrotnie obiła mi się o uszy. Za dużo o niej nie wiedziałam i jakoś nie ciągnęło mnie do tego by przeczytać choćby opis tej pozycji. Jednak kiedy dowiedziałam się, że Wydawnictwo Egmont planuje wydać tę książkę zrodziła się we mnie chęć jej przeczytania. Kiedy do mnie doszła od razu wzięłam się za jej czytani. Nie przeczytałam za wiele, lecz byłam pod wrażeniem. Jednak różne czynniki złożyły się na to, że musiałam ją odłożyć. Po tygodniu, gdy do niej wróciłam nie było już innej siły, która potrafiłaby mnie odciągnąć od jej przeczytania, niż zakończenie.
Pollyanna to niesamowita postać. Pełna optymizmu, którym chce obdarować każdą napotkaną osobę, nawet tą w żałobie czy też nieznośnego odmieńca społecznego. Tej dziewczynki w prost nie da się nie polubić. Byłam pod wrażeniem jej siły, tego że mimo młodego wieku znalazła w ją w sobie i dzięki niej wprowadziła szczęście w życie innych. Bo Pollyanna po prostu lubiła żyć i się cieszyć.
Żałuję, że miałam okazję przeczytania tej książki dopiero teraz. Gdyż gdybym znała ją już wcześniej mogłabym być po kilkakrotnym jej czytaniu, bo jestem pewna, że powrócę do tej książki nie raz. Jednak grając w grę Pollyanny cieszę się, że mogłam ją poznać, bo większą stratą byłoby jej w ogóle niepoznanie.
Na uwagę i docenienie zasługuje także nowe wydanie tej historii. Okładka idealnie się wpasowuje w klimat, a przy tym jest naprawdę ładna. Moją uwagę także zwróciły ozdobienia każdego rodzaju, które moim zdaniem dodają klimatu książce. Zaskoczył mnie format książki, myślałam, że będzie większy, lecz ten mniejszy sprawdził się idealnie, gdyż ze swobodą mogłam zabrać tę książkę do szkoły. Bo w każdej sytuacji przecież trzeba znaleźć tą pozytywną stronę. Polecam przeczytanie tej książki!