Od czasu do czasu trafiam na recenzje książek Kallentofta. Zawierają one dużo pochwał jego twórczości. To właśnie przez nie byłam ciekawa jego serii o Malin Fors. Skuszona pozytywami zakupiłam nawet jedną z jego książek - ,,Zło budzi się wiosną". Jednak do tej pory nie przeczytałam jej. Po zakupie wcisnęłam ją w róg regału i zapomniałam, że byłam jej bardzo ciekawa. Trochę czasu minęło od tamtej chwili, na polskim rynku pojawiła się książka ,,Wodne anioły". Tym razem nie zwlekałam długo z jej przeczytaniem. Jestem jak najbardziej zadowolona i nawet trochę, żałuję, że nie przeczytałam jego pięciu innych książek, które można znaleźć polskie wersje.
Zaczynając czytanie książki ,,Wodne anioły" przeszła mnie myśl, że mnie ona nie wciągnie. I rzeczywiście na początku tak było. Trudno było mi ją zacząć. Jednak wraz z ilością stron to przeczucie zniknęło, gdyż zostałam zaczarowana przez autora. Morderstwo, adopcja dzieci z Wietnamu, przekręty, życie osobiste Malin Fors - to wszystko sprawiło, że książka okazała się dla mnie być bardzo ciekawa. Nie mogłam się doczekać, kiedy poznam prawdę na temat Elli, lecz także z chęcią poznawałam życie osobiste Malin. Jako, że było to moje pierwsze z nią spotkanie wszystko co jej się tyczyło było dla mnie nowością. Spodobało mi się w niej równiej głosy z zaświatów. Nie spodziewałam się, że w tego rodzaju książce spotkam się wypowiedziami zmarłych osób, które ewidentnie mówią o sprawach z teraźniejszości. Zaskoczyło mnie to, lecz także zaintrygowało.
,,Wodne anioły" to ciekawa książka, która sprawiła, że mam ochotę na przeczytanie więcej o świecie komisarz Fors. Usiadłam z nią w rękach z myślą, że zapewne skończę ja czytać tak mniej więcej o północy. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu skończyłam ją sporo czasu wcześniej. Książka mnie na tyle zainteresowała, że rozpędziłam się z jej czytaniem. Polecam!!