Do sięgnięcia po książkę ,,Przez burze ognia" Veronici Rosi skłonił mnie najbardziej napis na jej okładce - Milion sposobów by zginąć jedne, by przeżyć. Dla mnie zapowiadało to coś niezmiernie ciekawego. Jednak muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś innego niż otrzymałam. Czy to znaczy, że gorszego? Absolutnie nie. Moje oczekiwania nie były może spełnione, lecz to co dostałam była naprawdę ciekawe i wciągające.
To co najbardziej spodobało mi się w tej książce to świat przedstawiony. Spodobały mi się te dwie oddzielne rzeczywistości umieszczone w jednym świecie. Przypadło mi również do gustu Wizjer, autorka wymyśliła naprawdę oryginalną rzecz, przez co mam ochotę mieć takie urządzonko i pobyć w Sferach.
Historię mamy przedstawioną z punków widzenia dwóch głównych bohaterów, czyli Arii i Perry'ego. Szczerze się przyznawszy to właśnie jeden z nich sprawił, że moje ogólna ocena o książce spadła. A chodzi mi tu o Arię, która strasznie mnie momentami irytowała. Jednak nie byłam w stanie tego zmienić. Dopiero prawie pod koniec moja irytacja zmieniła się w obojętność. Niesmak do niej jednak nadal pozostał. Za to drugiego bohatera, Perry'ego, bardzo polubiłam i poznawanie go to była dla mnie czysta przyjemność.
Książkę ,,Przez burze ognia" czytało mi się w ekspresowym tempie. Bardzo chciałam jak najszybciej się dowiedzieć co się stanie z Arią i Perrym. Moja ciekawość się przełożyła na to, że już popołudniu tego samego dnia byłam po lekturze. Jednak miało to jedną wadę. Dłużej teraz mi przyjdzie czekać na kolejną część, na szczęście już niedługo ma premierę. Z nieugaszonym jeszcze pragnieniem poznania dalszych losów głównych bohaterów polecam przeczytanie ,,Przez bezmiar nocy".