Po ciężkim dniu, gdy najdzie wieczór ma się ochotę czytać książki, które nie wymagają od ciebie za dużo. Zazwyczaj szukam wtedy coś lekkiego, ciekawego i odprężającego. Tym razem padło na książkę ,,Klejnot", która przypomniała mi o serii ,,Rywalki", jaka swego czasu bardzo przypadła mi do gustu. Jednak ta pierwsza myśl była złudna, gdyż jak bliżej pozna się książkę pani Ewing można zauważyć, jak bardzo się różni od serii pani Cass.
Mamy tu kolejną historię umieszczoną w świecie, gdzie widoczny jest podział klasowy. Jednak, gdy seria pani Cass ukazuje bardziej bajkowe klimaty, to książka ,,Klejnot" pokaże nam do czego jest zdolna najbogatsza klasa społeczeństwa, gdy ma problemy z prokreacją. Violet, nasza główna bohaterka, jest surogatką. Została ona nią nie z własnej woli, lecz z potrzeb, jakie ma elita. Jako dziewczyna pochodząca z uboższych kręgów nie może się sprzeciwić. Jednak ta dziewczyna nie zgadza się ze swoim losem i postanawia zawalczyć.
Książka ,,Klejnot" okazała się idealnym umilaczem czasu, z którą bardzo przyjemnie spędziłam dwa wieczory. Styl pani Ewing ułatwia tylko szybkie czytanie tej pozycji. Początek historii przybliżał nam świat, do którego mieliśmy się za chwilę, na dłuższy moment przenieść, co było idealnym, odrobinę leniwym dla czytelnika czasem. Jednak z każdą kolejną stroną, pojawia się coraz więcej akcji i z przyjemnego rozleniwienia przechodziłam do większego skupienia i zaciekawienia związanego z poczynaniem bohaterów.
,,Klejnot" nie jest książką, do której miałabym ochotę szybko wrócić, by ponownie zagłębić się w tej historii. Na tyle mnie ona nie zaciekawiła. Jednak sprawiła, że mam ochotę poznać kontynuację tej historii. Interesuje mnie co przytrafi się jeszcze Violet i co ona zrobi w danym momencie. Na pewno sięgnę po kontynuację, tym bardziej, że ,,Biała róża'' jest już dostępna na polskim rynku.