Zanim zdążyłam sięgnąć po książkę ,Wyspa z mgły i kamienia" zdążyłam przeczytać już kilka recenzji na jej temat. Większość były pozytywne, lecz zdarzały się też negatywne, które to zasiały we mnie ziarno zwątpienia w tę pozycję. Jednak w końcu mogłam ją przeczytać i uformować na jej temat własne zdanie, a nawet kilka. Jak więc przyjęłam tę książkę?
Książka już na początku mnie zaciekawiła, trochę nawet zaskoczyła. Przyjemnie zaczęło mi się ją czytać. To dzięki temu początkowi wciągnęłam się w czytanie tej książki i nie oderwałam się od niej póki jej nie skończyłam. Jej strony znikały mi w naprawdę w ekspresowym tempie. Swobodnie więc mogę stwierdzić, że jest to idealna książka na jeden wieczór, czy też dzień na plaży.
Mimo, że początek książki mnie wciągnął i książka okazała się być interesującą pozycją, to niestety ,,Wyspa z mgły i kamienia" od czasu do czasu mnie nudziła. Jest tu dużo nawiązań do historii, czy też archeologii, za którymi nie przepadam i mnie nużą. Jednak zaskakujące okazało się, że to właśnie one sprawiły, że książka była jeszcze ciekawsza. Zapewniły nam one zagadkę do rozwiązania, która przyciąga czytelnika jeszcze bardziej do książki.
Jednego dla autorki nie wybaczę. Czytam tu sobie książkę, czytam, aż tu nagle kończą mi się strony, a we mnie pozostaje tylko pragnienie by dowiedzieć jak dalej życie Julii się potoczy.