Książka ,,Wysłanniczka" zaciekawiła mnie odkąd przeczytałam jej opis w internecie. Terroryzm biologiczny wydał się dla mnie ciekawym temat na stworzenie porywającego thrillera. Muszę przyznać, że sporo oczekiwałam od tej pozycji i to był mój błąd, gdyż przez to odrobinę mnie ona zawiodła.
Spodziewałam się porywającego thrillera, otrzymałam jednak książkę bardziej stonowaną. Wydarzenia głównie krążyły wokół tego, jak nasza bohaterka rozprowadzała wirus przemieszczając się w różne miejsca. Nie powiem, że książka jest nudna. W swój sposób nawet mnie zaciekawiła. Darię, naszą terrorystkę, nawet polubiłam, było w niej coś takiego, że w pewnych chwilach trochę jej współczułam, a przecież to ona robiła wszystko by jak największą ilość ludzi zmarła. Jednak początkowo myślałam, że bardziej wciągnie mnie do swojego świata, w którym z kolei życie mogło być bardziej niebezpieczne.
Jeśli poszukujecie pełnego zwrotów akcji thrillera pokazującego niebezpieczeństwo wynikające z rozpowszechniania wirusa ospy to raczej tutaj tego nie otrzymacie. Jednak nie jest źle. Kilka razy można nawet poczuć dreszczyk emocji. Same przyglądanie się podłemu planowi, jakim jest zagłada ludzkości z wykorzystaniem broni biologicznej może się okazać w pewny sposób interesująca przygodą. Dla mnie taka była, lecz niestety tylko ciekawa, a chciałabym, aby zapiera mi dech w piersiach.