Gdy trzyma się już tę książkę w dłoniach, pierwszą rzeczą na jaką zwraca się uwagę jest okładka, która wygląda jeszcze lepiej w rzeczywistości niż można obejrzeć ją w internecie. Myślę, że nie jedna osoba ujrzawszy ją w księgarni skusi się na tę książkę. Sama zapewne bym ją porwała, na szczęście ,,Starter" jest już na mojej prywatnej półeczce. Jednak czy zawartość tej książki jest równie piękna jak okładka? Zdecydowanie nie jest. Świat przedstawiony w tej pozycji nie jest ani piękny, ani kolorowy. Nastolatkowie, jak i dzieci, po skończonej wojnie, muszą radzić sobie sami mieszkając na ulicy. Jednym z łakomych źródeł pozyskania pieniędzy stała się firma Prime Destinations, która okazała się głównym złem, z jakim próbują walczyć bohaterowie książki.
Książka ,,Starter" bardzo szybko mnie wciągnęła. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio mogłam oddać się przyjemnemu, kilkugodzinnemu czytaniu (dziękuję wolnym dniom w święta!). Dzięki pochłanianiu kartki za kartką przeniosłam się do niezwykłego, czasami brutalnego świata, w którym nie zawsze masz kontrolę nad własnym życiem, jak i ciałem. Wraz z Callie z chęcią odkrywałam coraz to nowe niebezpieczeństwa, które można spotkać w jej świecie. Jednakże nie jesteśmy słabi, walczymy z tymi przeciwnościami, aby nikomu nie stała się większa krzywda niż dotąd, którą już doświadczył. Czytając tę książkę ciągle kibicowałam bohaterce by się jej powiodło, jak i byłam ciekawa co takiego jeszcze może stanąć jej na drodze. Wiele wydarzeń mnie zaskoczyło, nie potrafiłam ich przewidzieć, chociaż w mojej głowie powstało niemało przypuszczeń.
Po przeczytaniu książki, w mojej głowie nadal pozostają pytania, na które odpowiedzi nie dostałam, więc się cieszę, że będę mogła powrócić do tego świata w kolejnej części. Mam nadzieję, że również dostaniemy warstwę ryzyka, walkę o lepsze jutro, wrogów, jak i odrobinę tego szczęścia, które Callie w końcu doświadczyła.