Przez długi czas bardzo ciekawiły mnie książki pana Mastertona. W końcu po nie sięgnęłam i udało mi się przeczytać kilka z nich. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że zakochuję się coraz bardziej w twórczości pana Grahama wraz z kolejną pochłoniętą pozycją. Przekonuje mnie jego wyobraźnia, poczucie humoru, jak i styl pisania oraz odwaga do tworzenia szokujących powieści. Czytanie jego książek ogromnie mnie relaksuje oraz fascynuje. Nie mogłam, więc nie sięgnąć po kolejną.
Już pierwsze strony ,,Rytuału" wciągnęły mnie do swojego świata. Zaczyna się niepozornie, mamy inspektora restauracyjnego, który podróżuje ze swoim synem. Pewnego dnia dowiaduje się o restauracji, do której wstęp mają nieliczni. Charlie nie potrafi zapomnieć o tym miejscu i szuka sposobu, by się do niej dostać. Nie spodziewał się, co może kryć się za fasadami lokalu ,,Le Reposoir". Z każdą kolejną kartką pojawia się coraz więcej wątków. Powieść zaczyna nas fascynować, jak i przerażać wizją ukazanego świata.
,,Rytuał" to klimatyczna pozycja, którą czyta się z zaciekawieniem, jak i momentami z obrzydzeniem. Pan Graham ukazuje nam w tej książce brutalny, niebezpieczny świat, który może wywołać zniesmaczenie u czytelnika. Jednak ja należę do tej grupy czytelników, którzy lubią od czasu do czasu przeczytać coś, co poruszy wyobraźnie nie tylko pięknymi obrazkami, ale także trochę makabrycznymi scenami.
Po ciężkim dniu, gdy najdzie wieczór ma się ochotę czytać książki, które nie wymagają od ciebie za dużo. Zazwyczaj szukam wtedy coś lekkiego, ciekawego i odprężającego. Tym razem padło na książkę ,,Klejnot", która przypomniała mi o serii ,,Rywalki", jaka swego czasu bardzo przypadła mi do gustu. Jednak ta pierwsza myśl była złudna, gdyż jak bliżej pozna się książkę pani Ewing można zauważyć, jak bardzo się różni od serii pani Cass.
Mamy tu kolejną historię umieszczoną w świecie, gdzie widoczny jest podział klasowy. Jednak, gdy seria pani Cass ukazuje bardziej bajkowe klimaty, to książka ,,Klejnot" pokaże nam do czego jest zdolna najbogatsza klasa społeczeństwa, gdy ma problemy z prokreacją. Violet, nasza główna bohaterka, jest surogatką. Została ona nią nie z własnej woli, lecz z potrzeb, jakie ma elita. Jako dziewczyna pochodząca z uboższych kręgów nie może się sprzeciwić. Jednak ta dziewczyna nie zgadza się ze swoim losem i postanawia zawalczyć.
Książka ,,Klejnot" okazała się idealnym umilaczem czasu, z którą bardzo przyjemnie spędziłam dwa wieczory. Styl pani Ewing ułatwia tylko szybkie czytanie tej pozycji. Początek historii przybliżał nam świat, do którego mieliśmy się za chwilę, na dłuższy moment przenieść, co było idealnym, odrobinę leniwym dla czytelnika czasem. Jednak z każdą kolejną stroną, pojawia się coraz więcej akcji i z przyjemnego rozleniwienia przechodziłam do większego skupienia i zaciekawienia związanego z poczynaniem bohaterów.
,,Klejnot" nie jest książką, do której miałabym ochotę szybko wrócić, by ponownie zagłębić się w tej historii. Na tyle mnie ona nie zaciekawiła. Jednak sprawiła, że mam ochotę poznać kontynuację tej historii. Interesuje mnie co przytrafi się jeszcze Violet i co ona zrobi w danym momencie. Na pewno sięgnę po kontynuację, tym bardziej, że ,,Biała róża'' jest już dostępna na polskim rynku.
Pierwszą książkę autorstwa Bernarda Miniera poznałam kilka lat temu. ,,Bielszy odcień śmierci" przypadł mi do gustu. Od tej pory, jak widzę kolejną książkę tego pisarza nie muszę się zastanawiać czy po nią sięgnąć. Po prostu to robię, nie czytając nawet opisu. Tym razem, nadeszła kolej na poznanie ,,Paskudnej historii". Od początku miałam przeczucie, że ta książka mi się spodoba. Ani trochę się nie pomyliłam.
Książka ,,Paskudna historia" potrafiła namieszać mi w głowie. Gdy już myślałam, że coś wiem i byłam pewna, co się zaraz stanie, to autor mnie zaskakiwał i dużo zmieniał w historii. Rzecz, która przed chwilą była oczywista, już taką przestawała być. To napędzało mnie, aby dalej czytać tę książkę i na własnej skórze się przekonać, co autor potrafi zrobić z czytelnikiem. Lubię pomysły Miniera. Potrafią mnie one zaciekawić, jak i też zaszokować. Przy jego książkach naprawdę rzadko się nudzę i ciężko mi jest się od nich oderwać. Jedynym ratunkiem jest koniec kartek w książce, które mogłabym jeszcze przeczytać.
,,Paskudna historia" to thriller i czuć już to od pierwszych stron. Od początku książka mnie zaciekawiła i przyciągnęła do siebie. Sprawiła, że chciałam ją przeczytać, więc nie potrafiłam robić czegoś innego. Autor po kawałku ujawnia nam fakty, które potrafią nas zaskoczyć. Jednak robi to tylko po to, by zaraz namieszać nam w głowie, gdyż po kilku kolejnych stronach pojawia się coś, co sprawia, że po naszej głowie pląta się myśl: ,,jak on to ukrył przede mną?". To jest to, co cenię w thrillerach. Absolutnie i nieodwracalnie polubiłam tę książkę i polecam ją przeczytać.
Zdążyłam już poznać i polubić książki pani Ficner - Ogonowskiej. Jak już zaczynałam czytać którąś z serii o Hani i Mikołaju, to trudno było mi się od nej oderwać. Polubiłam styl, jakim zostały one napisane, a jeszcze bardziej do gustu przypadła mi sama historia. Widząc w zapowiedziach nową książkę autorki, moje myśli krzyczały: ,,Tak, tak, tak, w końcu jest!". Oczekiwałam równie udanej pozycji. Czy tak się stało? A może jednak tym razem się zawiodłam?
Gdy rozpoczęłam czytać książkę ,,Czas pokaże", bardzo szybko wsiąknęłam w ten świat. Nie zorientowałam się nawet, kiedy znalazłam się na sto którejś stronie. Na początku, wszystko toczy się swoim własnych, odrobinę wolnym tempem. Poznajemy główną bohaterkę, Julkę, jej przyjaciół, rodzinę. Dowiadujemy się, co porabia w życiu, jakie aktualnie ma problemy. Gdy już dosyć dużo wiemy o postaciach, pojawia się mężczyzna, który dużo zmienia w życiu naszej bohaterki. I to jest zdecydowanie lepsza, jak i gorsza część książki. Spodobało mi się to, że otrzymałam więcej niespodzianek, więcej emocji, które płynęły od bohaterów do mnie. Jednak nie zawsze potrafiłam zrozumieć zachowania bohaterki. Jedno jej poczynanie doprowadziło do tego, że miałam ochotę porzucić czytanie. Nie stało się tak. Zacisnęłam zęby i czytałam dalej z myślą, iż później na powrót polubię tę historią, bo w końcu to książka Ficner-Ogonowskiej.
Więc jak to jest, polubiłam czy nie? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony, książkę czytało mi się w tempie ekspresowym. Skończyłam ją po trzech dniach, co dla mnie jest zadowalającym wynikiem. Może i w niektórych długich fragmentach nic się wyjątkowego nie dzieje, ale przecież to nie jest thriller. Bohaterowie potrafili mnie rozbawić, wywołać współczucie, a przede wszystkim wywołać moją sympatię do nich. Jednak pojawiły się pewne fragmenty, które wywołały u mnie negatywne emocje, jakie nie potrafią opuścić moich myśli. To sprawia, że ogólne odczucia po lekturze są gorsze niżeli mogłyby być.
Nie wiem, co autorka ze mną zrobiła. Mimo, że mam kilka zastrzeżeń do tej książki, a raczej do zachowania głównej bohaterki, to i tak, teraz, czyli po kilku dniach od zakończenia czytania, mam ochotę dalej poznawać świat Julki. Mam ogromną nadzieję, że autorka nie poprzestanie na jednej części i stworzy nam kontynuacje książki ,,Czas pokaże".
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam książkę ,,Ostatnie dni Królika" w internecie, to od razu poczułam, że muszę ją przeczytać. Od początku zapowiadała się interesująca. Czułam, że niesie ze sobą fale emocji, jakie można spotkać podczas przypatrywaniu się historii człowieka, który choruje na raka. W ostateczności wyszło tak, że otrzymałam tych emocji jeszcze więcej niż się spodziewałam, gdyż tak jak tytuł mówi były to ostatnie dni naszej bohaterki, czyli Królika.
Książka ,,Ostatnie dni Królika" potrafi wciągnąć w swój świat. Od pierwszych stron, wraz z bohaterami przeżywałam zarówno te smutne sytuacje, jak i te wesołe. Z wielką chęcią przenosiłam się do przeszłości naszych bohaterów i dowiadywałam się jacy oni kiedyś byli, co porabiali w życiu przed latami. Tam również nie było do końca kolorowo. Jednak na pewno nie można powiedzieć, że mieli nudne życie.
,,Ostatnie dni Królika" to książką, która nie raz wzruszy czytelnika, a także nie jeden raz wywoła uśmiech na jego twarzy. Nie potrafiłam pozostać obojętna wobec tego, co przeżywali bohaterowie, więc nie raz miałam ochotę wycofać się z tego świata, by nie odczuwać tego smutku, jaki towarzyszy postaciom. Jednak ani razy tego nie zrobiłam, gdyż cały czas pragnęłam poznać całą historię oraz wszystkie emocje, jakie przygotowała nam bohaterka. Po skończeniu czytania tej pozycji miałam wielką ochotę jeszcze raz powrócić do tego świata, do tych bohaterów, których miałam przyjemność poznać. Jednak teraz marzy mi się poznać historię Julii, córki Królika. Jestem ciekawa jak poradziła sobie w dalszym życiu. Mam taką małą nadzieję, że autorka stworzy jeszcze kiedyś taką książkę.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam książkę ,,Ostatnie dni Królika" w internecie, to od razu poczułam, że muszę ją przeczytać. Od początku zapowiadała się interesująca. Czułam, że niesie ze sobą fale emocji, jakie można spotkać podczas przypatrywaniu się historii człowieka, który choruje na raka. W ostateczności wyszło tak, że otrzymałam tych emocji jeszcze więcej niż się spodziewałam, gdyż tak jak tytuł mówi były to ostatnie dni naszej bohaterki, czyli Królika.
Książka ,,Ostatnie dni Królika" potrafi wciągnąć w swój świat. Od pierwszych stron, wraz z bohaterami przeżywałam zarówno te smutne sytuacje, jak i te wesołe. Z wielką chęcią przenosiłam się do przeszłości naszych bohaterów i dowiadywałam się jacy oni kiedyś byli, co porabiali w życiu przed latami. Tam również nie było do końca kolorowo. Jednak na pewno nie można powiedzieć, że mieli nudne życie.
,,Ostatnie dni Królika" to książką, która nie raz wzruszy czytelnika, a także nie jeden raz wywoła uśmiech na jego twarzy. Nie potrafiłam pozostać obojętna wobec tego, co przeżywali bohaterowie, więc nie raz miałam ochotę wycofać się z tego świata, by nie odczuwać tego smutku, jaki towarzyszy postaciom. Jednak ani razy tego nie zrobiłam, gdyż cały czas pragnęłam poznać całą historię oraz wszystkie emocje, jakie przygotowała nam bohaterka. Po skończeniu czytania tej pozycji miałam wielką ochotę jeszcze raz powrócić do tego świata, do tych bohaterów, których miałam przyjemność poznać. Jednak teraz marzy mi się poznać historię Julii, córki Królika. Jestem ciekawa jak poradziła sobie w dalszym życiu. Mam taką małą nadzieję, że autorka stworzy jeszcze kiedyś taką książkę.
Bardzo pozytywnie wspominam książkę ,,Starter". Polubiłam w niej absolutnie wszystko. Od pięknej okładki aż po ostatnie słowo, jakim autorka zakończyła tę książkę. Gdy tylko w moje ręce dostała się jej kontynuacja, czyli ,,Ender", nie mogłam się doczekać lektury. Po raz kolejny książka pani Price zachwyciła mnie oprawą, która na żywo wygląda naprawdę niesamowicie. Jednak długo na nią nie patrzałam, gdyż nie mogłam się doczekać, kiedy znowu wkroczę do tego świata, który tak bardzo polubiłam w poprzedniej części.
No i znowu znalazłam się wśród Enderów oraz Starterów, którzy przeżyli wojnę bakteriologiczną. Pojawiły się nowe wątki, nowe postacie, które interesują, jak i też szokują. W tej książce naprawdę sporo się dzieje. Autorka nie pozwala nam odetchnąć. Gdy już czujemy ulgę, że bohaterom, mniej lub bardziej, coś się udało, to za chwilę pojawiają się nowe problemy, które próbujemy, jako czytelnicy, rozwiązać, lecz bywa, że bohaterowie nas zaskakują i wybierają inną ścieżkę. Nowe postacie także potrafią namieszać nam w głowach.
Muszę przyznać, że książka ,,Ender" mniej mnie wciągnęła niż jej poprzedniczka, czyli ,,Starter". Jednak nadal czytanie jej to przyjemność, potrafi zaskoczyć, nie trzeba poświęcać jej wiele czasu, gdyż pochłania się ją w tempie ekspresowym. Myślę, że na mniejsze moje przywiązanie wpłynęło to, iż znałam już świat, w którym żyją bohaterowie. Odkrywanie go podczas czytania poprzedniego tomu przysporzyło mi wiele frajdy. Jednakże przy książce ,,Ender" nie da się nudzić. Niesie ze sobą wiele ciekawych i zaskakujących wątków dla czytelnika, a nowi bohaterowi potrafili wywołać niedowierzanie na mojej twarzy. Zdecydowanie polecam tę książkę!
Gdy po raz pierwszy zajrzałam do książki ,,Polak potrafi, Polka też", na mojej twarzy na pewno było można zauważyć zaskoczenie. Nie spodziewałam się takiej formy wydania książki. Oprócz zwyczajnego teksu, który zawsze można spotkać w książkach, moim oczom ukazały się przeróżne obrazki, mini-komiksy. Nie ukrywam, taka forma, jak najbardziej mnie zaintrygowała. Sprawiła, że czytanie tej książki było jeszcze większą frajdą niż się spodziewałam.
Uważam, że dzięki niezwykłej formie, tę książkę może przeczytać każdy w rodzinie, nie zależnie od wieku. Młodszy, starszy, każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Każdy rozdział to nowa osoba, nowa historia, która w prosty i konkretny sposób przekazuje ważniejsze i ciekawsze fakty na temat jakiegoś Polaka, czy też Polki. Nikt nie jest zobowiązany do czytania tej książki rozdział po rozdziale. Można swobodnie po niej skakać oraz czytać to co zaintryguje nas bardziej i nie poczuje się w żadnej chwili, że coś ważnego się ominęło, gdyż większość postaci nie jest ze sobą w żaden sposób połączona. Jednak ja tego nie zrobiłam, gdyż przeczytałam każdą stronę, po kolei, jaką tylko miałam i ani razu nie poczułam znużenia.
,,Polak potrafi, Polka też... czyli o tym, ile świat nam zawdzięcza" to ciekawa książka, która posiada dość krótkie rozdziały poświęcone przeróżnym Polaków, którzy żyli wiele lat temu, jak i pojawiają się ludzie z obecnych czasów. Kilka razy poczułam, że niektóre z tych rozdziałów są za krótkie, posiadają za mało informacji, a ja chciałabym dowiedzieć się więcej o danym człowieku. Jednak to zmotywowało mnie do tego by poszperać w innych źródłach i uzupełnić braki własnej wiedzy. Polecam zapoznanie się z tą książką.
Moją decyzję o sięgnięcie po książkę ,,Wyspa potępionych" wywołał fakt, iż Melissę de la Cruz ogromnie polubiłam za cykl ,,Błękitnokrwiści" oraz to, że w dzieciństwie bardzo lubiłam baśnie, a ta książka mogła mnie przenieść do tych bardzo lubianych przeze mnie czasów. Muszę przyznać, że tej książce prawie się to udało. Znowu miałam nieprzyjemność zobaczyć miedzy innymi Diabolinę, Złą Królową, a oprócz nich do tego nieszczęścia dołączyli potomkowie znanych nam już baśniowych złoczyńców.
Gdy myślę o książce ,,Wyspa potępionych" to kojarzy mi się ona z lekturą dla dziesięcioletnich gothów (czy też innych lubiących bardziej mroczne klimaty), którzy to niedawno wyrośli z przesłodzonych bajek, gdzie dobro zawsze zwycięża nad złem, i chcieliby poczytać coś bardziej w swoim klimacie, lecz są jeszcze za mali, by mogli zaczytywać się w poważniejszych, straszniejszych lekturach, gdyż prawdopodobnie nie mogliby zasnąć w nocy.
Czytanie książki ,,Wyspa potępionych" przychodziło mi z lekkością. Została ona napisana tak, aby również młodsi czytelnicy mogli zrozumieć ją bez problemu. Historia została naprawdę ciekawie stworzona, a czasami nawet potrafiła mnie rozśmieszyć. Takie baśniowe, na swój sposób specyficzne przedstawienie zła momentami bywało komiczne. Niewiele czasu spędziłam z naszymi bohaterami, gdyż tę książkę czyta się w ekspresowym tempie, mimo tego zdążyłam ich na swój sposób polubić, co wywołało we mnie ciekawość pod tytułem ,,Co dalej z nimi będzie?". Tak, więc z pewnością zapoznam się z kontynuacją, która pojawi się we wrześniu w postaci filmu na Disney Channel.
Odkąd przeczytałam książkę ,,Wymarzony czas" pani Kordel z wielką chęcią, jak i również z wielkim uśmiechem na twarzy podchodzę do kolejnych dzieł tej autorki. Tak też, niedawno, podeszłam do kolejnej pozycji pod tytułem ,,Uroczysko". Szczerze powiedziawszy nie wiem, co mi uderzyło do głowy, gdy przed rozpoczęciem jej czytania ułożyłam sobie plan by czytać ją przez kilka dni, aby mieć więcej czasu na robienie czegoś innego, a nie tylko lenić się z książką. Ten plan od początku był nierealny, gdyż jak już zaczęłam czytać ,,Uroczysko" tak i w ten sam dzień skończyły mi się kartki do czytania. Nie potrafiłam oderwać się od lektury.
Muszę przyznać, że spodobały mi się okładki książek pani Kordel, które wydawane są przez Wydawnictwo Znak. Bije od nich swego rodzaju szczęście, promienieją, mimo że nie wszystkie przeżycia naszych bohaterów są wesołe. W końcu każdy z nas ma jakieś smutki, mniejsze czy też większe, jednak też i szczęśliwsze chwile, którym to właśnie z chęcią przyglądamy się w tej książce. Nie ukrywam, że wielką przyjemność sprawiła mi możliwość przypatrywania się, jak Maja, nasza główna bohaterka, radzi ze swoimi problemami, i jak, z każdym dniem, jej skrzydła coraz bardziej się rozwijają.
,,Uroczysko" to książka, która zapanowała nad moimi uczuciami i od której nie potrafiłam się oderwać póki nie skończyły mi się słowa przed oczami. Majkę poznajemy, jak jej życie wywraca się do góry nogami przez niemiłe doświadczenia, jednak po dole przychodzi górka. Doświadczenia związane z wprowadzaniem zmian w swoim życiu przez tę kobietę nie pozostały nudne dla czytelnika. Gdy wczytywałam się w jej historię pojawiła się u mnie ciekawość, jak i głupawy uśmiech, gdyż przy niektórych wydarzeniach nie potrafiłam zachować powagi.
Jeśli chcecie przeczytać historię kobiety, która wprowadzi was w szczęśliwy stan (bo w końcu, kto by się nie spodziewał po takiej książce happy endu?) to polecam przeczytać ,,Uroczysko".
O książce ,,Piękna katastrofa" swego czasu naczytałam się dużo pozytywnego. Wtedy też zapragnęłam przeczytać tę pozycję. Jak można się domyślić, wymagałam od niej pewnych rzeczy. W tym momencie, muszę przyznać, że po przeczytaniu tej książki, mam mieszane uczucie względem jej. Historia opisana w tej książce okazała się trochę inna niż sobie wyobrażałam. Myślę, że powinnam inaczej się na nią przygotować. Spodziewałam się takiego typowego rozwinięcia uczucia między pozornie grzeczną dziewczynką i wydawało by się niegrzecznym chłopczykiem, którzy na początku rozwoju relacji spotykają różne problemy. Po części nawet tak było, jednak historia opisana w tej książce okazała się być po prostu odrobinę szalona.
To co się dzieje między naszymi głównymi bohaterami, czyli Abby i Travisem, to istny rollercoaster. Nie raz nie miałam bladego pojęcia co się tak naprawdę stało, że relacje miedzy nimi potoczyły się w takim kierunku, a po niewielkim czasie zaczynają podążać już w inną stronę. Po przeczytaniu tej książki w mojej głowie dalej siedzą pytania, dlaczego w pewnym momencie zaistniała dana sytuacja. Mam nadzieję, że druga część odrobinę rozjaśni mi sytuację i podpowie, co się wtedy stało.
Jednak pomimo tego, że w pewnych momentach naprawdę nie wiedziałam, co myśleć o tym co działo mi się przed oczami, trudno mi było porzucić tę książkę. Chyba nawet w pewnym sensie uzależniłam się od bohaterów, gdyż mam sporą ochotę poznać, jak ich życie się ułożyło dalej. Mój apetyt został tylko podsycony, gdy wyczytałam w internecie, iż powstały już książki, które przybliżają nam życie prawie każdego młodego bohatera, jaki pojawił nam się w ,,Pięknej katastrofie", więc mam nadzieję, że one także zostaną wydane w Polsce.
Z książką ,,Piękna katastrofa'' naprawdę nie da się spędzić za wiele czasu, gdyż po prostu ją się czyta w ekspresowym tempie. Scena po scenie miga nam przed oczami, a ty chcesz poznać już kolejną. Bohaterowie mają swoje sekrety, które jako czytacz z chęcią odkrywałam. Na pewno nie można nazwać ich pustymi, bez emocji, gdyż z książki płynie na nas sporo uczuć. Historia opisana w tej pozycji jest trochę zwariowana, lecz i tak ją polubiłam.