Z książką pod koc

Zrodzeni z Mgły

Z mgły zrodzony - Brandon Sanderson, Aleksandra Jagiełowicz

Do tej pory książki Brandona Sandersona z jednej strony mnie ciekawiły, gdyż naczytałam się o nich dużo pozytywnego, jednak z drugiej strony odrobinę się ich bałam. Obawiam się, że mi nie przypadną do gustu, a nie chciałabym nudzić się przy takich tomiszczach. Teraz, kiedy jestem już po przeczytaniu pierwszej części z serii ,,Z Mgły Zrodzony", wiem, że nie powinnam mieć więcej już żadnych wątpliwości do książek Sandersona. Czytanie jego dzieła było czymś niezwykle przyjemnym, co z wielką chęcią bym powtórzyła. 

Gdy miałam już w rękach książkę ,,Z Mgły Zrodzony" nie potrafiłam sobie odpuścić, by nie pozachwycać się jej wyglądem. Twarda oprawa z cudowną okładką potrafiła wywrzeć na mnie wrażenie. Gdy już miałam zacząć czytać, przed tekstem znalazłam mapki, które także mnie zainteresowały, taki mały wstęp do poznania świata, który głębiej poznałam przy czytaniu historii. W końcu dopadłam pierwszych słów i tak za pierwszym razem nie potrafiłam nie przeczytać kilkudziesięciu stron. Zaintrygował mnie świat przedstawiony przez Sandersona. Ciężko mi było się od niego odkleić. Nie przepadam za upałami, ciężko jest mi wtedy czytać, jednak nie potrafiłam się opanować, by nie poznać nowych szczegółów na temat świata Allomantów. 

Książkę ,,Z Mgły Zrodzony" czytało mi się dosyć długo. Nie da się po niej skakać czy przyśpieszać tempo czytania, po prostu miałam ochotę wolno i dokładnie przyglądać się całej historii. Wydawałoby się, że po przeczytaniu prawie siedmiuset stron ma się ochotę na jakiś czas odpocząć od świata, z którym niedawno miało się styczność, jednak ja mam ochotę jeszcze raz wkroczyć do tego środowiska i poznać dalsze życie Zrodzonej z Mgły. 

Przez prawie cały czas czytania książki ,,Z Mgły Zrodzony" towarzyszyła mi ciekawość, tyle nowego działo mi się przed oczami, jednak to nie jedyne uczucie, jakie potrafi wywołać ta pozycja. Szok, niedowierzanie, współczucie, chęć pokonania niesprawiedliwości i wiele innych, które należy poznać na własnej skórze. ,,Z Mgły Zrodzony" to zdecydowanie jedna z najlepszych książek, które czytałam w ostatnim czasie. 

Wirusy

Wirusy - Brendan Reichs, Kathy Reichs

Nie będę ukrywać, że po książkę ,,Wirusy" sięgnęłam tylko dlatego, że nazwisko Reichs kojarzy mi się z kreatorką postaci Temperance Brennan, którą bardzo lubię. Tak więc nie mogłam odmówić historii, która wyszła spod tego samego pióra. Postać Tory i jej przyjaciół została także wymyślona przez syna wymienionej pisarki, więc zapowiadał się lekki wietrzyk świeżości. Wszystko mi podpowiadało, że to musi być dobra książka, więc nie zostało mi nic innego jak ją przeczytać.

Książka ,,Wirusy" szybko zdążyła mnie zaskoczyć. Byłam ciekawa, co to za tytułowy wirus będzie się panoszył po świecie bohaterów. Miałam już nawet kilka teorii, lecz żadna się nie sprawdziła. Jednak to nie jedyna rzecz, która potrafiła wprowadzić mnie w zdziwienie. Podczas czytania nie dało się nie snuć własnych hipotez na temat dalszego rozwoju wydarzeń. Niestety prawie nic nie udało mi się odgadnąć (a to pisarze-chytrusy). 

Świetnie się bawiłam czytając ,,Wirusy". Historia, jaką stworzyli autorzy, wprowadziła mnie w niezwykły świat pełen przygód młodych, inteligentnych nastolatków, z której mogłam nauczyć się kilku nowych rzeczy. Nie raz mnie zaskoczyła, nie raz mnie zaciekawiła i nie raz na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. A po skończeniu czytania tej książki, od razu miałam ochotę zatopić się w kolejnych przygodach naszej czwórki przyjaciół. Na szczęście będę mogła to zrobić, gdyż ,,Wirusy" są pierwszą części serii, która liczy już kilka tomów. 

Źródło materiału: http://ksiazki-bo-kocham-czytac.blogspot.com/2015/08/wirusy-kathy-reichs-brendan-reichs.html

Strażniczka krwi

Strażniczka krwi - Tessa Gratton
Rok temu udało mi się przeczytać książkę ,,Magia krwi" Tessy Gratton, którą wspominam bardzo mile. Okazała się być inna niż moje wyobrażenia mi podpowiadały, jednak bardzo przyjemnie się ją czytało. ,,Strażniczka krwi" to drugi tom należący do tej samej serii, co książka już przeze mnie wspomniana. Gdy zaczęłam czytać kolejną część byłam trochę zdezorientowana. Nie wiedziałam, co mi się dzieje przed oczami. Dopiero po pewnej chwili zorientowałam się, że teraz przyglądam się przygodom innych bohaterów, którzy poprzednio nie byli wyciągnięci na pierwszy plan. 
 
Gdy ten pierwszy szok trochę mi minął, mogłam w spokoju przyjrzeć się z kim tym razem mam do czynienia. Muszę przyznać, że początkowo książka nie zachwyciła mnie. Gdy opadła ciekawość, która pojawiła się na pierwszych stronach, przez dość spory czas nic porywającego się nie działo. W końcu moje oczekiwania w kierunku książki, w której część bohaterów posługiwała się magiczny mocami, zaczęły się spełniać. Pojawiła się magia, którą wykorzystywano w różnych celach, oraz to co mnie najbardziej przyciągnęło, czyli klątwy. Cieszy mnie to, że nie zostały one pobieżnie potraktowane, a nawet w miarę stopniowo ukazane, jak się rozwijają. Zastanawiając się teraz muszę stwierdzić, że jakoś nie polubiłam zbytnio żadnego bohatera z tej książki. Może zostali słabo wykreowani, może zbytnio starałam się skupić na magicznych aspektach, tego nie wiem. Wiem jednak, że większość z nich została mi absolutnie obojętna, a niektórych po prostu nie polubiłam. 
 
Książka ,,Strażniczka krwi" nie jest może jedną z najlepszych pozycji ze swego gatunku, jednak nie przeszkadza to absolutnie w czerpaniu przyjemności z jej czytania. Bywają w niej słabsze momenty, które po prostu się czyta, jednak ma też i te lepsze, które sprawiły, że nie miałam ochoty oderwać oczu od tego co się przed nimi działo. 
Źródło materiału: http://ksiazki-bo-kocham-czytac.blogspot.com/2015/08/strazniczka-krwi-tessa-gratton.html

Gniew aniołów

Gniew aniołów - Sidney Sheldon, Bogumiła Nawrot
Książkę ,,Gniew aniołów" możemy znaleźć w dziale thrillerów. Spojrzawszy, że jest to prawie sześćset stronicowa lektura pomyślałam sobie, iż zapowiada się ciekawy wieczór, gdyż nie ma nic lepszego jak cegiełka, która potrafi wywołać dreszczyk emocji. Jednak początek, czyli w tym przypadku jakieś kilkadziesiąt stron wprowadzenia w życie głównej bohaterki i ukazanie, jak sobie radzi z popełnionym błędem na początku kariery prawniczej, nie wywołuje zbytnio żadnych emocji u czytelnika. Aby nie było nieporozumienia, nie dzieje się tak przez całą książkę. W końcu pojawiają się ciekawe momenty i to one utrzymują czytelnika w zainteresowaniu. 
 
W książce ,,Gniew aniołów" znajdziemy naprawdę dużo pomieszanych wątków. Niektóre ciekawią mniej, niektóre bardziej, a niektóre wcale. Historia rozpoczyna się dobrze, pojawia się nadzieja u czytelnika, już myśli, że trafił na porządną książkę. Jednak później zaczyna się dość szczegółowy opis życia naszej bohaterki. Szczerze mówiąc nie przypadł mi do gustu, gdyż byłam nastawiona na żwawe tempo akcji, a takie opisy, które pojawiały się co jakiś czas spowalniały ją. Jej przebieg przypomina trochę wykres cosinusa. Najpierw mamy coś interesującego, później nasza ciekawość spada wraz z każdą stroną, która tylko rozwleka akcje, by powtórnie pokazać nam coś, co bardziej przykuje naszą uwagę. 
 
Życie Jennifer wcale nie jest nudne. Sądzę jednak, że większą chęć miałabym na przypatrywanie się mu z taką szczegółowością gdybym była nastawiona na inny gatunek niż thriller, który kojarzy mi się z szybką akcją, a jak nie tym to kręceniem się scen wokół czegoś ciekawszego niż życie bohaterki, które przechodziło przez różne etapy, romansów, klęsk i sukcesów zawodowych, dramatów małych i większych w życiu osobistym. Uważam, że gdyby trochę mniej poświęcono na życie bohaterki to książka za wiele by nie straciła, a mnie by się ją przyjemniej czytało. A tak miałam czasem jej dosyć. W sumie co się dziwić, od dawna nie miałam okazji czytania takich gabarytów książki, więc przynajmniej mogłam na coś ponarzekać. 

Mimo wszystko ,,Gniew aniołów" nie jest złą książką. Znajdziemy tutaj sporo ze świata prawników. Przyglądanie się rozwojowi kariery młodej pani adwokat może zainteresować czytelnik, a na pewno to, co potrafiła ona zdziałać na sali sądowej. Pojawia się tutaj także mafia, która dodaje trochę ciekawych wątków. Niektóre dramaty przeżywamy wraz z naszą bohaterką, więc książka potrafi wywołać emocje. 

Tak krucho...

"Tak krucho" - Tammara Webber

Gdy dwa lata temu przeczytałam książkę ,,Tak blisko..." byłam zachwycona tą pozycją i miałam ochotę zapoznać się z kolejnymi historiami spod pióra pani Webber. Już po pierwszych recenzjach ,,Tak krucho..." wiedziałam, że nie mam co liczyć na razie na nową historię, lecz będę miała do czynienia z tą samą, tylko tym razem oczami Lucasa. Nie spieszyłam się zbytnio z przeczytaniem tej pozycji, jednak jak już to zrobiłam to i tak się ucieszyłam, że ta książka została wydana.

Tym razem mamy okazję głębiej poznać historię Lucasa/Landona. Jego bojową przeszłość, jak i aktualniejsze przeżycia. O ile teraźniejsze wydarzenia były do przewidzenia, bo to właśnie je poznawaliśmy w poprzedniej części, o tyle wydarzenia z dzieciństwa zaciekawiły mnie bardziej, gdyż to dzięki nim poznałam odrobinę lepiej naszego bohatera. 

,,Tak krucho..." to historia chłopca, który na uporanie się ze stratą matki wybrał dosyć nieciekawą drogę, jednak z pomocą innych, jak i z własnym wielkim wysiłkiem, potrafił zmienić swoje życie i stał się naprawdę porządnym facetem. Ta książka nie zachwyca tak, jak ,,Tak blisko...", jednak nie jest zła, ma swój urok i potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat. A jak już wciągnie to dość trudno się od niej czasami oderwać. Przeczytanie jej zajęło mi dwa podejścia, co jest świetnym wynikiem patrząc na to, że ostatnio strasznie długo zajmuje mi zapoznanie się z jedną książką. 

Cieszy mnie fakt, że jest już wydana kolejna część w oryginale, tym razem autorka wzięła pod lupę innych bohaterów, Pearl oraz Boyce'a. Mam nadzieję, że w Polsce za niedługo będziemy mogli zapoznać się z ich historią i będzie równie intrygująca jak Lucasa i Jacqueline. 

Otwórz oczy...

Otwórz oczy, zaraz świt - Mateusz Czarnecki

Po przeczytaniu opisu książki ,,Otwórz oczy, zaraz świt" pojawiła się myśl w mojej głowie, że powinnam przeczytać tę pozycję. Gdy miałam już ją w swoich rękach, byłam entuzjastycznie nastawiona, lecz nie zaczęłam jej czytać. Gdy już miałam zacząć, pojawiły się jakieś wątpliwości. Książka trochę poleżała, trochę postała u mnie na półce i w końcu doczekała się przeczytania. Muszę przyznać, że trochę inaczej wyobrażałam sobie tę pozycję, ale okazało się to być wielkim plusem. 

Tej książki nie da się długo czytać. Jak już zaczynamy, tak i chcemy ją szybko skończyć. Tak przynajmniej było ze mną. Wciągnęłam się w świat Teo. Z chęcią podróżowałam wraz z bohaterem po różnych miejscach. Przyglądałam się jak zmienia się jego sposób myślenia o życiu, co potrafiło czasem skłonić mnie do własnych lekkich korekt różnych przemyśleń. 

Myślę, że po skończeniu zapoznawania się z tą książką kilka myśli, które pojawiły się w mojej głowie zostanie na dłużej. Na pewno zapamięta mi się hinduska przypowieść o ślepcach, której do tej pory nie znałam, a która dała mi do myślenia. 

Zauważyłam, że w planach wydawniczych jest kolejna książka pana Czarneckiego i już jestem jej ciekawa. Wiem też, że kolejnym razem nie będę zwlekała tyle czasu z przeczytaniem, bo już jestem przekonana, że warto sięgać po książki tego autora od razu. 

Zadbam o to...

Zadbam o to zeby cie nie stracic - Diego Galdino

Przed sięgnięciem po książkę ,,Pierwsza kawa o poranku" miałam wobec niej wątpliwości, czy aby na pewno jest w moim guście. Okazało się, że jak najbardziej wpasowuje się w moje upodobania. Gdy zobaczyłam drugą książkę pana Galdino wydaną w Polsce nie mogłam przejść koło niej obojętnie. Znów chciałam, dzięki temu autorowi, przenieść się do gorących Włoch, by podziwiać rodzące się między głównymi bohaterami uczucie. Po raz kolejny Diego Galdino udowodnił, że potrafi to robić w ciekawy sposób. 

Historia w książce ,,Zadbam o to, żeby cię nie stracić" nie jest nadzwyczajna. Wiele rzeczy można przewidzieć, mało nas zaskoczy, w końcu tyle romansów zostało już napisanych. Jednak to i tak nie powoduje, że nie chce się czytać tej książki. Przygoda sycylijskiej dziennikarki w Rzymie sprawi, że nie raz na naszej twarzy pojawi się uśmiech. Z chęcią będziemy kibicować szczęśliwego oraz wspólnego życia dla Lucii i Clarka. Będziemy z ochotą podglądać życie bohaterów, by zobaczyć jakie uczucia powstają między nimi. 

,,Zadbam o to, żeby cię nie stracić" okazała się dla mnie idealną pozycją na jeden ciepły, letni wieczór. Dzięki niej przeniosłam się ponownie do Rzymu. Miałam również możliwość poznania Siculiany, którą zapragnęłam, teraz, zobaczyć na własne oczy. Jeśli chcecie na kilka chwil wskoczyć do Włoch i poznać włoską miłosną historię, która płynnie i z lekkością oderwie was od rzeczywistości to polecam przeczytanie tej książki. 

Źródło materiału: http://ksiazki-bo-kocham-czytac.blogspot.com/2015/07/zadbam-o-to-zeby-cie-nie-stracic-diego.html

Jeden Bóg

Jeden Bóg - Katarzyna Mlek

Kiedy tylko zobaczyłam opis książki ,,Jeden Bóg" zaciekawił mnie on. Nie miałam jeszcze okazji czytania historii powiązanej z genetycznymi modyfikacjami w taki sposób. Lubię od czasu do czasu odkrywać coś nowego, więc stwierdziłam, że muszę zapoznać się z tą pozycją. Jednak gdy już ją miałam musiała ona trochę poczekać zanim się za nią zabrałam. W końcu nadszedł ten moment, podczas którego mogłam ją w spokoju przeczytać. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się czegoś takiego. 

,,Jeden Bóg" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie tylko tymi wszystkimi modyfikacjami genetycznymi, klonowaniem, intrygami, które zostały ukazane jako rozwój naszego aktualnego świata, ale także bohaterami. Było tak, że zaczęłam już lubić jakąś postać, a ona w tym momencie ukazywała swoje prawdziwe oblicze, miałam wtedy nadzieję, że szybko zniknie mi z planu. Niestety niektórzy zostawali i irytowali mnie swoim tak niesprawiedliwym postępowaniem. 

Bardzo spodobał mi się ukazany rozwój technologiczny, biologiczny. Ukazanie tego, że wraz z tym wiążę się tak wiele intryg, tylu ludzi kombinuje tylko po to by na tym zyskać, nawet jeśli muszą zmienić swoje poglądy o sto osiemdziesiąt stopni od tych, które przed chwilą jeszcze prezentowali, wywarło na mnie wrażenie

Czytanie książki ,,Jeden Bóg" było dla mnie niesamowitą przygodą. Taka podróż w przyszłość bez konsekwencji przekonania się na własnej skórze, jakie niesie to ze sobą konsekwencje. 

Odkrywając tajemnice

Odkrywając tajemnice  - Lisa Renee Jones

Poprzednie części opowiadające o Sarze i Chrisie miały swoje zalety, jak i wady. Jednakże bardzo polubiłam tę serię. Od przeczytania drugiej części nie mogłam zapomnieć o niej i co pewien czas szukałam zapowiedzi kontynuacji. W końcu, po ponad roku, się doczekałam. Gdy tylko nadarzyła się okazja, chwila wolnego czasu, od razu przystąpiłam do lektury. Jakie wrażenie wywarła na mnie tym razem książka pani Jones? Nie do końca takie, jakie bym chciała. 

W mojej głowie zostały momenty z poprzednich części, które bardzo polubiłam, czyli te w których akcja przyśpieszała, coś się działo. Na nieszczęście odkryłam, że ,,Odkrywając tajemnice" ma bardzo mało takich chwil. Odrobinę mnie to rozczarowało. Autorka w tej części postawiła na powolny bieg historii. Tym razem mamy okazję poznać różne zakamarki tego, co się dzieje w głowach bohaterów. Odkryjemy z jakimi niepewnościami zmagają się bohaterowie oraz poznamy tajemnice Chrisa, którą trudno mu było wyznać Sarze. 

,,Odkrywając tajemnice" nie jest złą książką. Przyzwyczajona poprzednimi częściami miałam nadzieję na coś, co mnie zaskoczy, spotęguje moją ciekawość, jednak bliższe poznanie bohaterów mi nie przeszkadzało. Jak zwykle można znaleźć tutaj sceny seksu, ale nie powiedziałabym, że jest ich tu jakoś przesadnie dużo, czy wywołują jakiś grymas na twarzy. Po prostu od czasu do czasu przerywają poznawanie codziennych problemów, z jakimi przyszło się zmagać bohaterom. 

Na koniec nie mogłabym nie wspomnieć o epilogu, który różni się od tej książki. Pojawia się tam strach, niebezpieczeństwo, a to wszystko po to, aby spotęgować nasze zainteresowanie kolejną częścią. Na mnie podziałało. Mimo średniej trzeciej części mam ochotę, tu i teraz przeczytać kolejną część, niestety będę musiała trochę poczekać. 

Źródło materiału: http://ksiazki-bo-kocham-czytac.blogspot.com/2015/07/odkrywajac-tajemnice-lisa-renee-jones.html

Książę i gwardzista

Rywalki. Książę i gwardzista - Kiera Cass
Serię książek stworzonych przez panią Cass bardzo polubiłam od pierwszej części. Wciągnęłam się w świat Americi i Maxona. Książę, pałac, piękne suknie, dziewczęta konkurujące o to by zostać tą jedyną, to wszystko sprawiło, że na kilka chwil znowu mogłam zostać małą dziewczynką, która także z chęcią zamieszkałaby na stałe w takim pałacu (no dobra, jako starsza dziewczynka też bym z chęcią pobyła taką księżniczką). 

Tym razem, w dobrze znany mi już świat wprowadziły mnie dwa opowiadania. Dość ciekawym doświadczeniem było poznawanie dobrze już znanych mi scen z męskiego punktu widzenia. Dzięki temu dowiedziałam się czegoś nowego o tych bohaterach, przez co niektóre ich cechy zdążyłam bardziej polubić, a inne znielubić. 

Muszę przyznać, że tę część książki skupiającej się na Maxonie polubiłam bardziej. Początkowo to właśnie on mnie bardziej ciekawił i miałam chęć dowiedzieć się czegoś więcej o nim. Historia o Aspenie nie była zła, równie szybko się ją czytało, jednak nie ukrywam, że z mniejszym zaciekawieniem. 

,,Książę i gwardzista" to obowiązkowa lektura dla fanów serii ,,Rywalki". Na pewno można dowiedzieć się czegoś nowego o tych dwóch bohaterach. Również sprawi, że powrócimy do tak lubionego przez nas świata. Dla tych, którzy jeszcze nie znają cyklu pani Cass polecam najpierw zapoznać się z pierwszą częścią by nie psuć sobie czerpania przyjemności z poznawania tego świata. 

Druid po raz siódmy

Nóż w lodzie - Kevin Hearne, Maria Smulewska
Kiedy poznałam Atticusa od razu wiedziałam, że nie będę potrafiła się z nim na dłużej rozstać. Wraz z każdą nową jego przygodą wiedziałam, że jest to druid, który nade mną zapanował. Przez długi czas wyczekiwałam tego czasu, w którym na nowo wkroczy do mego życia. Te emocje przed siódmą częścią tak silne już nie były, jednak nie potrafiłam się oprzeć by jak najszybciej wkroczyć do jego świata, gdy już posiadałam tę niesamowitą księgę opisującą historię jego druidzkiego życia. 
 
Cieszy mnie to, że pan Hearne nie poprzestał tylko na jednym druidzie. Im więcej druidów, tym więcej zabawy. Im więcej psów, tym mniej kiełbasy. Wraz z każdym nowym druidem dostajemy rozdziały, dzięki którym poznajemy wydarzenia z ich perspektywy widzenia. Tak więc tym razem mogliśmy wcielić się w skórę trzech druidów, a to wszystko w jednej książce. 

,,Nóż w lodzie", jak i poprzednie części ,,Kronik żelaznego druida" cechuje humor oraz dobra, krwawa walka z elementami magi. Jak zawsze mnóstwo śmiechu mi przyniósł Oberon. Do wilczarza, tym razem, dołączył Owen, który po wielu latach poznaje szokujący dla niego, współczesny świat. Przygody Granuaile były raczej z tych poważnych, musiała zmierzyć się z demonem, poniosła wielką stratę. Z kolei Atticus, jak zawsze, dostarcza nam mieszanki wszystkiego. Cóż więcej dodać, uwielbiam tę serię, to się nie zmieni. Polecam! 

Wysłanniczka

Wysłanniczka - Stephen Miller

Książka ,,Wysłanniczka" zaciekawiła mnie odkąd przeczytałam jej opis w internecie. Terroryzm biologiczny wydał się dla mnie ciekawym temat na stworzenie porywającego thrillera. Muszę przyznać, że sporo oczekiwałam od tej pozycji i to był mój błąd, gdyż przez to odrobinę mnie ona zawiodła. 

Spodziewałam się porywającego thrillera, otrzymałam jednak książkę bardziej stonowaną. Wydarzenia głównie krążyły wokół tego, jak nasza bohaterka rozprowadzała wirus przemieszczając się w różne miejsca. Nie powiem, że książka jest nudna. W swój sposób nawet mnie zaciekawiła. Darię, naszą terrorystkę, nawet polubiłam, było w niej coś takiego, że w pewnych chwilach trochę jej współczułam, a przecież to ona robiła wszystko by jak największą ilość ludzi zmarła. Jednak początkowo myślałam, że bardziej wciągnie mnie do swojego świata, w którym z kolei życie mogło być bardziej niebezpieczne. 

Jeśli poszukujecie pełnego zwrotów akcji thrillera pokazującego niebezpieczeństwo wynikające z rozpowszechniania wirusa ospy to raczej tutaj tego nie otrzymacie. Jednak nie jest źle. Kilka razy można nawet poczuć dreszczyk emocji. Same przyglądanie się podłemu planowi, jakim jest zagłada ludzkości z wykorzystaniem broni biologicznej może się okazać w pewny sposób interesująca przygodą. Dla mnie taka była, lecz niestety tylko ciekawa, a chciałabym, aby zapiera mi dech w piersiach. 

Starter

Starter - Lissa Price
Gdy trzyma się już tę książkę w dłoniach, pierwszą rzeczą na jaką zwraca się uwagę jest okładka, która wygląda jeszcze lepiej w rzeczywistości niż można obejrzeć ją w internecie. Myślę, że nie jedna osoba ujrzawszy ją w księgarni skusi się na tę książkę. Sama zapewne bym ją porwała, na szczęście ,,Starter" jest już na mojej prywatnej półeczce. Jednak czy zawartość tej książki jest równie piękna jak okładka? Zdecydowanie nie jest. Świat przedstawiony w tej pozycji nie jest ani piękny, ani kolorowy. Nastolatkowie, jak i dzieci, po skończonej wojnie, muszą radzić sobie sami mieszkając na ulicy. Jednym z łakomych źródeł pozyskania pieniędzy stała się firma Prime Destinations, która okazała się głównym złem, z jakim próbują walczyć bohaterowie książki. 
 
Książka ,,Starter" bardzo szybko mnie wciągnęła. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio mogłam oddać się przyjemnemu, kilkugodzinnemu czytaniu (dziękuję wolnym dniom w święta!). Dzięki pochłanianiu kartki za kartką przeniosłam się do niezwykłego, czasami brutalnego świata, w którym nie zawsze masz kontrolę nad własnym życiem, jak i ciałem. Wraz z Callie z chęcią odkrywałam coraz to nowe niebezpieczeństwa, które można spotkać w jej świecie. Jednakże nie jesteśmy słabi, walczymy z tymi przeciwnościami, aby nikomu nie stała się większa krzywda niż dotąd, którą już doświadczył. Czytając tę książkę ciągle kibicowałam bohaterce by się jej powiodło, jak i byłam ciekawa co takiego jeszcze może stanąć jej na drodze. Wiele wydarzeń mnie zaskoczyło, nie potrafiłam ich przewidzieć, chociaż w mojej głowie powstało niemało przypuszczeń. 
 
Po przeczytaniu książki, w mojej głowie nadal pozostają pytania, na które odpowiedzi nie dostałam, więc się cieszę, że będę mogła powrócić do tego świata w kolejnej części. Mam nadzieję, że również dostaniemy warstwę ryzyka, walkę o lepsze jutro, wrogów, jak i odrobinę tego szczęścia, które Callie w końcu doświadczyła. 

Bane

Kroniki Bane'a - Johnson Maureen,  Res-Brennan Sarah Clare Cassandra

Dość długo nie mogłam się przekonać do książek Cassandry Clare, jednak gdy tylko skusiłam się na pierwszą z jej dorobku od razu bardzo przypadła mi do gustu. Wraz z kolejnymi z wielkimi chęciami wchodziłam do świata Nocnych Łowców. Byłam już pewna, że mi się spodoba. Gdy zobaczyłam ,,Kroniki Bane'a" wiedziałam, że przeczytam tę książki mimo, że nie przepadam za opowiadaniami. Zazwyczaj taka forma mnie irytuje tym, iż za szybko się kończy. Tutaj wcale tego nie odczuwałam. Przygody z życia Bane'a idealnie pasują do tej krótkiej formy, tak jak historie z prawdziwego życia. Gdy ktoś zaczyna ci taką opowiadać to wcale nie czujesz niedosytu, bo wiesz, że zostało ci powiedziane wszystko z najważniejszymi szczegółami, które pragnęło się poznać. 

Niezwykle przyjemnym przeżyciem było poznanie nowych szczegółów z życia czarownika. Pomimo tego, że jakoś szczególnie nie przepadałam za tym bohaterem. Czasami mnie wkurzał, czasami byłam ciekawa jego poczynań w ,,Darach anioła" to przeczytanie historii z perspektywy Magnusa sprawiło, że mam teraz o nim inne zdanie. W większym stopniu go poznałam, dzięki czemu zdołałam go bardziej polubić. 

Jak najbardziej polecam przeczytanie książki ,,Kroniki Bane'a" dla tych mniejszych i większych fanów Nocnych Łowców. Dzięki niej znowu mogłam powrócić choć po części do tego świata oraz podróżować po różnych latach i przypatrywać się, co wtedy się działo. Moja tęsknota za tym światem choć ociupinkę została przygaszona. 

Coś do ocalenia

Cos do ocalenia - Cora Carmack
Nie da się ukryć, że bardzo polubiłam książki pani Carmack. Każda z nich przynosi mi świetną zabawę, jak i możliwość obserwacji rodzącego się uczucia między głównymi bohaterami. Aby nie było za słodko nasi bohaterowie, tak jak każdy, zwyczajny człowiek, mają swoje problemy. Tym razem na pierwszy plan mamy wysuniętą podróżującą aktorkę pochodzącą z bogatej rodziny, która próbuje poderwać przystojnego żołnierza, jakiego poznała w węgierskim barze. 

Oboje z bohaterów mają swoje problemy, z którymi próbują sobie poradzić, jednak to ani trochę nie przeszkadzało by wprowadzić do ich życia kilka komicznych wydarzeń, które sprawiają, że na ustach czytacza pojawia się uśmiech. 

Kelsey poznaje Hunta na wczesnych stronicach książki. Gdy tylko odrobinę poznałam bohaterów w mojej głowie pojawiła się myśl. Bardzo chciałam, aby okazała się ona nieprawdą, lecz niestety autorka zastosowała to, o czym myślałam. Nie chcę zdradzić tutaj końcówki książki, jednak przez to trochę się zawiodłam. Oczekiwałam ciekawszego zakończenia, a tu dostałam po części takie, jakie domyśliłam się na początku. Jednakże to nie zmienia faktu, że książkę czytało mi się przyjemnie i z zaciekawieniem. 

Książkę ,,Coś do ocalenia" czyta się bardzo szybko. Jej kartki kończą się wraz z pierwszym podejściem. Jest lekka do czytania, zabawna, z ludzkimi problemami do rozwiązania, czego potrzeba więcej? 

 

Źródło materiału: http://ksiazki-bo-kocham-czytac.blogspot.com/2015/02/cos-do-ocalenia-cora-carmack.html

Po raz kolejny Minier nie zawiódł

Nie gaś światła - Bernard Minier

,,Nie gaś światła" to już trzecia książka Bernarda Miniera, którą miałam przyjemność przeczytać. Przyjemność, no właśnie, czytanie książek tego pana to niezwykła frajda, jaką się doznaje po niejednym fragmencie tej książki. Czytając jego twórczość ani przez chwilę nie odczuwam, że jest to człowiek z tak niewielkim dorobkiem pisarskim. Jego publikacje są niezwykle dopracowane. Potrafią dotrzeć do różnych zakamarków ludzkich myśli. 

Czytając ,,Nie gaś światła" nie można być pewnym czegokolwiek. Minier posiada niezwykłą moc wodzenia czytelnika za nos. Gdy byłam już czegoś pewna, wydawało się to dla mnie logicznym następstwem poprzedzających wydarzeń, nagle okazywało się, że prawda jest kompletnie inna. To cecha, która sprawia, że tak bardzo lubię czytać dobre thrillery. 

Nowi bohaterowie, nowe problemy to najlepsza część każdej książki Miniera. Ten człowiek ma niezwykłą wyobraźnie. Na szczęście dla mnie, jak i zapewne wielu innych osób, ten człowiek zaczął dzielić się swoimi pomysłami. Dzięki temu mogę spędzić kilka niezwykłych godzin w innym świecie podążając prawdy nieraz okropnych, krwawych, wpływających na psychikę wydarzeń. 

Dla mnie Bernard Minier i jego książki są genialne. Wraz z każdą kolejną historią, która przybywa do mnie z Francji, coraz bardziej lubię tego autora i jego pomysły. Nie mogę się doczekać, co wymyśli w kolejnej powieści. Mam przeczucie, że mnie nie zawiedzie. 

Teraz czytam

Red Rising. Tom 2. Złoty Syn
Pierce Brown, Małgorzata Koczańska
Gra o tron (Pieśń lodu i ognia #1)
George R.R. Martin
Przeczytane:: 171/778 stron
Dar Wilka
Anne Rice